Ogłoszenie

Padłeś? Powstań!



I oto wróciła Iryska by ożywić nasze forum :D.

Planowane zmiany?
- czasowe zmniejszenie obszaru gry
- reklama

Więcej informacji w dziale ZMIANY!

#1 2013-07-11 17:48:15

Ryuko

Szczur lądowy

Zarejestrowany: 2013-07-08
Posty: 147
Bandera: Brak
Ranga: Brak
Gildia: Brak
Status: Uprowadzony

Opowiadanie.

Soł to moje opowiadanie, którym was bd męczyć xD

,,Biały wilk''



Czemu mamy umierać? Czemu nasi bliscy umierają!? Czemu..... Czemu to tak wyszło? On już nie wróci do mnie a ja nie moge się ruszyć.... Czy moje przeznaczenie miało tak od poczatku wyglądać? No cuż nie pozostaje mi nic innego jak powspominać.....

-Szasta! Szasta!
- Kage !
- Dawno się nie widzieliśmy.
Powiedział czule i troskiliwie po czym mnie objął.
-Ciesze się, że Cię widze.
-Też się ciesze, jak idą przygotowania na twoją pierwszą zmiane w wilka?
-No sama nie wiem chyba jednak nie chce się jeszcze zmieniać....
- Nie gadaj głupot, to jest najlepsza rzecz jaka mogła Cię spotkać!
- Ale przecież ty też to potrafisz..
-Szasta!
-Lucy?
-Czy coś się stało?
- A nie nic po prostu nie mogę sie doczekac twojej jutrzejszej zmiany w wilka! Ciekawe jaki bedziesz miala kolor futra?
- Sama nie wiem, a od czego to zależy?
- Chyba od tego jakim się jest człowiekiem.
Powiedział Kage nie zwracając uwagi na Lucy, która się wręcz na niego gapi.
-A właśnie nie powiedziałeś mi jeszcze jaki ty masz kolor!
- Zobaczysz jutro.
Powiedział to tak, że myślałam, że robi to specjalnie.
-To ja będę już szedł, przyjdę jeszcze do Ciebie wieczorem.
- Narka.
-Pa!
-P-pa!
- Lucy co Ci?
-Kto to jest!?
- To Kage , wychowałam się razem z nim bo oboje straciliśmy rodziców jak byliśmy dość mali.
-Ile mieliście lat?
-Ja miałam chyba 8 a Kage miał 9.
-Czyli jest od Ciebie straszy o rok.
-Tak, a co? tedy m
-Nie nic po prostu uważam, że jest słodki.
- Może sama nie wiem.
-Może!? Przyjrzałaś mu się?
- No tak dość często widuje go, chociaż od kiedy może się zmieniać w wilka to coraz rzadziej.
-Spokojnie to tylko rok, już jutro nasza szesnastolatka zmieni się w wilka.
-Ta, trochę się boje.
-Niby czego ?
-Tego, że nie będę gotowa i na oczach wszystkich się nie zmienię, a oni nie dadzą mi kolejnej szansy tylko zabija.
-Dasz rade na pewno!
- Ehh...
- Dobra ja już muszę iść.
- Do jutra!
- Do jutra....
I zostałam sama... Zastanawiam się co Lucy miała na myśli mówiąc, że Kage jest słodki, oczywiście musi być w jej typie!
Chociaż mówiła, że woli blondynów a Kage ma czarne włosy. Mówiła też , że kocha niebieskie oczy,a Kage ma dziko zielone.
Szczeże to kocham dziko zielone oczy....
-Szasta nad czym tak myślisz?
-Aaaa
Aż podskoczyłam ze strachu.
- Kage nie strasz mnie tak!
Tylko się uśmiechnął.
- Jakbys tyle nie myślała to byś mnie zobaczyła.
-Martwisz się jutrem?
- A co jeśli sobie nie poradzę a oni mnie zabiją?
-Spokojnie dasz radę będę przy Tobie.
-Dzięki.
-Wracajmy do domu musisz zabrać sił.
-Kto pierwszy!
-Ej to nie fair wystartowałaś pierwsza!
-Złap mnie jeśli potrafisz!
Zadziornie wystawiłam język.
-Osz ty mała!
- Aaa
Przez dłuższą chwilę tak biegliśmy aż znaleźliśmy się w domu.
- Jeee, jestem pierwsza!
-Jakbyśmy równo wystartowali to ja bym wygrał.
Zrobiłam nam kolację, potem poszłam umyć zęby i spać.
- Dobranoc, jutro twój wielki dzień.
Po tych słowach ucałował mnie w policzek.
-Dobranoc. Odpowiedziałam zarumieniona.

Długo nie mogłam zasnąć...Prawie całą noc myślałam nad tym czy mi się uda, ale w końcu koło 3 udało mi się zasnąć.
-Pora wstawać śpiochu.
Powiedział Kage dziś o dziwo nawet cicho.
-Szasta wstawaj!
-Jeszcze pięć minut Kage…..
Nic na to nie poradzę, skoro nie chce wstać to muszę ją jakoś przekonać xD
Wszedłem na nią i usiadłem jej na udach.
-Złaź ze mnie, ciężki jesteś!!
-Zmuś mnie!
Teraz to pożałujesz >D.
-Kage, proszę wstań muszę do ubikacji…
-Nie nabierzesz mnie…..
Jak ja nie lubię gdy to mówi! Mam wrażenie , że naprawdę musi iść, a w końcu to dziewczyna…
-Proszę wstań!!
Wrr… chyba mi nie wierzy.
- …..
-Zakład ,że Cię przekonam do wstania?
-A na co?
-Hmm na to….
-No czekam.
-Na zmywanie naczyń przez miesiąc.
-I tak zawsze ja to robię…
-Ale ja gotuje więc na jedno wyjdzie.
-No niby racja, wiec jak w ciągu 5 minut Ci się nie uda będziesz i gotować i zmywać?
-Tak, dokładnie.
-To stoi.
Znów ten jej chytry uśmieszek, ciekawe co knuje…
-Tylko bez bicia….
-Oczywiście.
Powoli wstałam do pozycji siedzącej, nachyliłam się by być blisko jego twarzy i go pocałowałam.
-Jesteśmy jak rodzina ! Szybko wstałem i ją popchnąłem na poduszki.
-Udało mi się.
- Co?
- Osz ty spryciaro.
-Heh , zajmuje łazienkę na godzinę, pa!
-Co czekaj ale za półtorej wychodzimy!
-Będziesz musiał się pośpieszyć!
Nalałam wody do wanny i się rozebrałam, na szczęście przygotowałam sobie ubrania w nocy…
Po około 20 minutach wyszłam z wanny , wytarłam się ręcznikiem i zaczęłam ubierać.
Założyłam na siebie czarne obcisłe jensy, biały T-shert z napisem ,,I love music ‘’ a na to jasno niebieską bluzę na zasuwkę.
Zaczęłam się malować, co mi chwile zeszło bo Kage schował gdzieś moje cienie do oczu.
Po nie całej godzinie wyszłam z łazienki.
-Kage ja już gotowa!
-Daj mi dziesięć minut.
-Tak mało?
-To chyba Ty z byt długo!
-Mogłabym nawet 4 godziny ale wiesz…
-No to idź jeść śniadanie.
-Ok.
Na stole czekały na mnie moje ukochane tosty z czekoladą  Mniam!
Po zjedzeniu włożyłam naczynia do zlewu , w końcu on zmywa xD
-No to się ubierajmy.
-Ta..
Kage ubrał swoje adidasy z pumy, bo było dzisiaj ciepło w końcu to dopiero jesień.
Ja ubrałam swoje ukochane buty po kolana ( czarne) i do tego czarny szalik bo trochę wiało.
-To może weź kurtkę…
-Nie… Szalik wystarczy bo się nie zniszczy a ja zawsze go do plecaka dam.
-Plecak i rzeczy potrzebne do zmiany!
-Spokojnie spakowałem je, wiedziałem , że zapomnisz..
-Dzięki.
-To chodźmy, a i zawiąż oczy jakąś chustką, bo wiesz nie możesz wiedzieć jak dojść puki na pewno się nie zmienisz…
-Ta, już wiąże.
Wyszliśmy z domu Kage pokręcił mną kilka razy i zaczął prowadzić..
Szliśmy w ciszy, przez długi czas.
-Już jesteśmy.
Ściągnął mi przepaskę.

Piękne kolorowe liście tańczące na delikatnym wietrze, mały staw, mnóstwo drzew, piękne kwiaty w koło, a między nimi pełno kolorowych  ptaków i motyli ,a na środku polany okrąg ze skał.
Przyszedł, chyba najważniejszy z nich wszystkich, w sumie to nie wiem bo było mnóstwo wilków w koło.
-Szasto, tylko twoi przyjaciele pozostaną w ludzkich postaciach, inni będą jako wilki..
-A co z tobą?
-Ja będę przy tobie w końcu robię za ojca xd
-Macie wszystko co potrzebne?
-Tak..
-Nie martw się jesteś zdolna, było to widać jak byłaś mała.
-Nie rozumiem.
-Nieważne, zaczynajmy!!
Ja stałam w środku koła, a Kage ustawiał potrzebne przedmioty. Najpierw poszedł jakiś złoty pył, potem smocze łuski, następnie, pióra feniksa a na koniec, wilczy talizman, który zawiesił mi na szyi.
-Powtarzaj za mną.
-O duchu białego wilka!
-Daj nam dziś swej mocy, i pozwól nowemu członkowi do nas dołączyć.
Powtarzam.
-Ja jestem tą , która pragnie twej mocy i siły by stać  się panią dnia i nocy.
-Zawsze będę Ci wierna, więc pozwól mi stać się taką jak Ty.
I zaczęło się, poczułam dziwne uczucie w brzuchu, nie mogłam oddychać, poczułam, że naprawdę się w coś zmieniam. Zaczęłam się świecić albo wydawało mi się.
-I oto się stało, nasz nowy członek, przybrał ten sam kolor co ty!
-Udało mi się?
-Tak udało Ci się.
Powiedział Kage uśmiechając się do mnie.
-Szasta!
-Lucy, Angel, Kiba, Dev, Sebastian! ( Tak się powinien nazywać każdy lokaj xD)
-Udało Ci się , od dzisiaj jesteś pełno prawnym członkiem watahy!
-Tak!
-Ale to jeszcze nie koniec!
-Co?
-Musisz przeżyć jeden dzień by stać się pełnoprawnym wilkiem..
-A do tego będziesz mieć bardzo wysokie położenie w stadzie, ponieważ dostałaś najczystsze błogosławieństwo białego wilka.
-Aha
-To teraz idź do opiekuna.
-Ale gdzie on jest?
-A no tak masz iść na sam koniec ta drogą, będzie tam na Ciecie czekał jako wilk.
-To do jutra!, chyba…
-Uda Ci się!
Poszłam a raczej pobiegłam, tą drogą ale po 10 minutach biegu opadłam z sił i zrobiłam sobie postój. Po 5 minutach zaczęłam iść. Aż w końcu zobaczyłam koniec drogi i  wielkie pole.
-Kage gdzie jesteś!?
-Kage?
-Tu, w trawie leże!
-Nie widzę Cie!
Nagle wyskoczył na mnie z tyłu i powalił na ziemię.
-O proszę mamy tu czarnego wilka.
Wyglądał bardzo ładnie, cały czarny z czerwonym pasemkiem na ogonie.
-Ty też wyglądasz fajnie.
-Heh
-Powiedz, czemu będę wysoko w stadzie?
-Bo jesteś biała, taka jak duch wilka, który teraz tu jest.
-Jest?
Odwróciłam się i zobaczyłam ducha białego wilka.
-Nie bój się.
-W-wcale sięęęę nie boje…..
-Tak, widać.
-To czemu duch samego wilka chce od takiego czegoś jak ja?
-Nie takiego czegoś tylko mojego zastępcy tutaj na ziemi.
-Co?
-Dane CI jest być moim zastępcą, ponieważ jesteś dokładnie taka jak ja.
-Twoje serce jest tak czyste i niewinne, chociaż tak wiele w życiu przeszło.
-Nie rozumiem, czemu ja?
-Kiedyś zrozumiesz.
-Czyli kiedy?
-W dniu zagłady, tylko ty będziesz w stanie ocalić nasz wilczy świat.
-A jak umrę?
-Nawet jeśli wszyscy wokół Ciebie zginą,a  ty nie będziesz w stanie się ruszyć, ocalisz świat...
Po tych słowach duch wilka zniknął.
-Kage..
-Nie martw się!
-Wiesz, jesteś naprawdę piękna.
-Dziękuje, ty również wyglądasz niesamowicie.
-Tak? a co Ci się najbardziej podoba we mnie? xD
-Ogon.
-Ogon?
-No tak bo ma takie piękne pasemko...
-Ty masz ładniejsze.
-Ja mam pasemko!?
Naprawdę je miałam, kolor on nie jestem pewna ale chyba zmieniał się wraz z moim nastrojem bo jak się zdziwiłam było fioletowe a jak mi przeszło zmieniło się w jasny błękit.

------------------------------------------------------
Teraz co do kolorów to tak:
fiolet: zdziwienie
róż: zawstydzenie.
błękit: norma xd
zieleń: spokój
pomarańcz: złość
krwista czerwień: obłęd i szaleństwo
czarny:stan demona
(teraz najgorsze.... bać się!)
czarno-czerwony : rzeź!
( Wszystkiego się dowiecie w dalszych częściach >D.)               

-Tego nie wiem, ale raczej nie będziesz jak nie skosztujesz surowego mięsa...
-Ale ja jestem wegetarianka!
-To nie zmienia faktu, że jesteś wilkiem, który je mięso..
-Bleee
-O już wiem upoluj coś,
-Ja??
-A kto? ja?
-No chyba, ja nie umiem polować,.
-A zakład, jesteś zdolna uwierz mi.
-No dobra, ale co?
-Co chcesz....
- O może sarenkę?
-Jak chcesz.. Myślałem, że będzieesz wolała króliki na początek ale nie ma wycofania sie!
Przyczaiłam się w trawie, bez szelestnie podeszłam dość blisko, ale zauważyła mnie.
Ruszyłam w pogoń, byłam coraz bliżej ale odskoczyła w bok, dzięki szybkiemu refleksowi również odskoczyłam i nawet nie wiecie jak bardzo się zdziwiłam ale nie atakowałam nóg tylko chciałam gardło... Nie wiem co to było ale strasznie chciało poderżnąć jej gardło.
Rzuciłam się na jej gardło, walczyła a ja szarpałam coraz mocniej, byłam cała we krwi, wyglądałam pięknie a przynajmniej coś we mnie tak mówiło...
-No widzisz mówiłem , że jesteś zdolna tylko czemu nie nogi?
-Nie wiem, coś we mnie koniecznie chciało gardło...
- Ciekawe,, wiesz dotwarzy Ci z krwią na pysku xD
-Dzięki. Wyszczerzyłam się, po prostu się uśmiechnęłam, ale to go wystraszyło xd
-No to teraz jedz...
-Nie chce!
-Jeden gryz, z połknięciem.
-Za jakie grzechy!!??!?!??!?!?!????!?!?!?
Ugryzłam ta martwą sarnę, to było okropne a do tego musiałam połknąć...
Gdy połknęłam poczułam,że się zmieniam w demona...
-Szasta co się stało?
-Ależ nic....
-Szastu?
-Kage a co powiesz na to żebym Cię zabiła? Będziesz jak ta sarna....Martwy!
Mój uśmiech był przerażający....
-Tylko nie mów, że to kawał...
To, na pewno nie to , w jej oczach widzę chęć mordu i nienawiść , a jej uśmiech jest przerażający jak nigdy...
-Tak, to tylko kawał jak TWOJE ŻYCIE!!!!!!!!!!!!'
Rzuciłam się na niego.
Nasza walka trwała długo, Kage był cały we krwi, nie chciał mnie zranić..
-Zabij mnie, albo sam zostaniesz ZABITY!!!
Co ja mogę zrobić... ona naprawdę mnie zabije jak się nie obronie... Przepraszam.
Byłem lepszy w walce bo już rok tu jestem, ale ona była zacięta, w pewnej chwili wszyscy tu przyszli a ona padła i zaczęła wyć...
-Szasta??
-Kage coś ty jej zrobił. Wykrzyczał Kiba.
-Jaki kolor ma mój ogon? Ledwie powiedziałam.
-Czerwony.Odpowiedział Kiba.
-Przepraszam Kage, przepraszam Kiba....
Padłam na ziemię nie przytomna ostatnia rzeczą jaką pamiętam to jak Kiba krzyczał i gdzieś mnie zabierał….

Następnego dnia obudziłam się w dziwnym miejscu…
Zauważyłam Kage, Lucy, Deva, Angel i Kibe..
Kiba nie spał jak reszta tylko chodził niespokojnie w te i powrotem….
-Kiba co tak chodzisz?
-Szasta!
Przybiegł do mnie i z całych sił mnie uściskał…
-Kocie dusisz….
-Przepraszam..
-Która godzina?
-Trzecia nad ranem…
-Długo byłam nie przytomna?
-Trzy dni..
-Ile!?
-Ciiiii
-O no tak śpią….
-Przejdziemy się?
-Jesteś pewna.
-Tak, nic mi nie będzie.
-Ale trzymaj cały czas moja rękę, nie chce żeby coś Ci się stało.
Powiedział to tak troskliwie, a jaką słodką minę zrobił.
-Ale ładne miejsce.
Staliśmy na jakimś tarasie, niedaleko był piękny staw przy, którym tańczyły świetliki a słabe światło księżyca padało na sam środek. Różowe płatki z spadających wiśni dodawały temu miejscu niesamowitej urody…
-Zgadzam się…
-Przepłyniemy się?
-A czym?
-Łódką oczywiście.
Moja mina mówiła wszystko, a szczerzyłam się tak jakby spełniło się moje najpiękniejsze marzenie.
Gdy wsiadaliśmy na łódkę potchnęłam się i spadłam na Kibę… Łódka popłynęła kawałek ale to wystarczyło by znaleźć się na środku. Otoczyły nas świetliki , chyba były ciekawe co się stało. Płatki wiśni spadały na delikatnym wietrze.
-Przepraszam. Byłam cała czerwona na twarzy.
-Nic się nie stało.
Miał taki słodki i delikatny uśmiech.
-Muszę coś Ci powiedzieć..
-Zawsze Cię wysłucham kocie…
-Szasta...
-Kocham Cię....

Już miałam mu odpowiedzieć, ale nagle nasza łódka się przewróciła i oboje wylądowaliśmy w wodzie. Pod nami była całkiem spora skała , która umożliwiała nam stanie.
Nagle księżyc stał się jakby jaśniejszy chociaż była 4 nad ranem.
Zaczęliśmy się śmiać, było słychać jakby muzykę skrzypiec ale nie do końca, nie mam pojęcia co to było ale było takie piękne.
Zaczęliśmy tańczyć we wodzie między płatkami wiśni i świetlikami, które tańczyły między nami.
Światło księżyca padało prosto na nas.
Długo tańczyliśmy ale w końcu opadliśmy z sił.
-Wspaniale tańczysz.
-Dziękuje, nawet nie wiedziałem, że tak dobrze mi idzie.
- Heh.
Śmialiśmy się i bawiliśmy się, łapaliśmy płatki wiśni i świetliki , patrzyliśmy na księżyc, który odbija się we wodzie.
Nagle przysunął mnie do siebie i mocno objął. Trwało to długo, obejmował mnie tak jakby to był ostatni raz…
W pewnym Momocie pocałował mnie czule i delikatnie. Byłam cała czerwona na twarzy, ale i szczęśliwa bo w końcu też go kochałam.
Odsunął się kawałek i popatrzył mi w oczy, głęboko w oczy.
Nagle coś śliskiego otarło się o moją nogę a ja podskoczyłam i pisnęłam ze strachu, oczywiście spadłam na kibę i mało co go nie zabiłam bo w końcu byliśmy we wodzie.. Teraz wydawało się jej o wiele mniej bo siedzieliśmy na tej skale a dokładniej Kiba bo ja siedziałam mu na biodrach.
Całowaliśmy się namiętnie i z pożądaniem z nadzieją na nową przyszłość tą przyszłość w naszych marzeniach.
-Kocham Cię…
-Ja Też Ciebie Kocham.
Spojrzeliśmy w niebo, widzieliśmy miliony gwiazd mieniących się nad nami.
Spojrzeliśmy w niebo, policzyliśmy gwiazdy i ile chwil już minęło , czy nasza przyjaźń już nic nie znaczy? Właśnie nie mamy już przyjaźni mamy tylko pożądanie…
Położył rękę na moim udzie a drugą ręką delikatnie musnął mój policzek. Ustami delikatnie mnie pocałował, delikatnie ale zarazem z pożądaniem.
Oderwaliśmy się od siebie na krótką chwilę by zaczerpnąć powietrza i znów się połączyliśmy.
Nasz pocałunek był długi i delikatny, gdy się od siebie oderwaliśmy zobaczyłam płaczącą Lucy i Kage, który mocno ją tuli do siebie.
Wstałam razem z Kibą i zaczęliśmy iść w ich stronę.
-Lucy co się stało?
Nic, Lucy coraz bardziej płakała..
-Angel i Dev zostali zamordowanie.
-Co? Stanęłam jak w ryta w ziemię i nie mogłam się ruszyć ani odezwać.
-Ale jak to się stało. Usłyszałam głos Kiby.
-Nie wiemy ale wiemy , że to się stało kiedy poszli na spacer…
-To nie fair, dlaczego?
-Nie rozumiem…
-To nie fair, że oni zginęli, ja tego nie rozumiem czemu musieli umierać czemu?!?!!? Krzyczała Lucy coraz mocniej tuląc Kage.
-Czy nasze przeznaczenie tak ma właśnie wyglądać? Czy Niebieski i Szary wilk został już skazany na śmierć? Czy Dwoje kochanków śmierć musiała rozłączyć? Czy te dwa młode wilki musiały stracić młodość?
                       

    A teraz bonus skoro wczoraj nie było :

Młode wilki , zawsze będą szły przy sobie
Kochankowie, których nawet śmierć nie rozdzieli
Tak myśleli, choć rodzice mówili: Nie jesteście cobie przeznaczeni
Ludzie chcieli ich pouczyć mówili : chłopcze zwolnij
A on na to: Ja nie jestem żadnych chłopcem
Odbijał piłkę, chłopaki są w burdelach, a ja jestem młodym wilkiem
Żadnej pracy, żadnej szkoły, woleli w pociąg wsiąść i jechać gdzie poprowadzą tory
Tygodnie spędzone po za domem
Namiot nad jeziorem, spadające gwiazdy nad morzem
I tylko jedno życzenie by w końcu się uwolnić od kontroli starych, którzy zawsze muszą im plany spier*olić
W końcu ruszyć w drogę
Nie spać na peronie gdy , ostatni pociąg odwołają
Jedne przekręt na parkingu był okazją
Czarny ścigacz , uwierzy , że ich marzenia właśnie się spełniają
Od zera do stu procent
Wilki muszą być wolne zwłaszcza gdy są młode

Ty także bądź takim młodym wilkiem
Tylko pamiętaj, że życie jest cholernie śliskie
Jeśli jednemu z nas coś złego się stanie
Drugi da mu wsparcie, miłość, przyjaźń i oddanie.
-Nie rozumiem… Czemu ten świat nas zabija?
-Nie wiem.
-Lucy… Cała zalana łzami do niej podeszłam.
-Szasta! Przytuliłyśmy.
-Szasta… Powiedz czemu świat odebrał mi rodzeństwo?
-Bo świat jest okrutny i nie sprawiedliwy, zabiera nam wszystko. Te dobre chwile próbuję na siłę zniszczyć.
-Świat nas nie kocha, i nigdy nie pokocha…
Ton głosu Lucy mówił jak bardzo cierpi.
-Nawet jeśli nas nie pokocha, nawet jeśli wygramy z życiem będzie grać dalej.
-Nawet jeśli przegramy, pozostawimy po sobie idealny ślad.
-Przyjaźń na wielki bo tylko wilki wiedzą jak cenne jest życie.
-Nie zatrzymuj wilków bo jest ich coraz mniej! Krzyczałyśmy do gwiazd i księżyca, tak jakby mogły nas zrozumieć….
-Ciekawe czy nas usłyszy ten świat...
-A A PSIK!
-Na zdrowie.
-Dzięki Kiba..
-Chyba się rozchorowałam…
-Chodź, musisz się położyć. Powiedziała Lucy i zaczęła mnie prowadzić do środka.
-Która godzina?
-Dochodzi piata rano..
Zaprowadziła mnie do jednego z pokoi.
Była bardzo ładny, miał czerwone ściany z czarnymi wzorkami, biały miękki dywan i duże łóżko przykryte czerwoną pościelą.
-Dobranoc Szasta.
-Dobranoc Lucuś.
Położyłam się i szybko zasnęłam. Chyba byłam zmęczona.
-Dzień dobry Szasta.
-Dzień dobry Kiba.
Jeszcze zaspana uśmiechnęłam się do niego.
-Wyspałaś się?
-Jeszcze pięć minut…..
-Znam twoje pięć minut, które zamienia się w pięć godzin..
-Już wstaje..
-Jak czuje się Lucy?
-Bywało lepiej. Odezwała się blondynka.
-Ahaaaaaaaaa
-Przepraszam.
-Jak zawsze jesteś zaspana co? Wtrącił Kage.
-Mhm
-No już wstawaj idziesz na badania.
-Na badania!?!?!
Nienawidziłam badań. Mam wrażenie, że ci lekarze mnie obmacują….
-Nigdzie nie idę.
-Wydaje Ci się tylko, że to robią..
-Mi też się ma wydawać? Powiedziała zła na Kage Lucy.
-Kage bracie musze przyznać, że trzem osobą się wydawać nie może…
(Bracie to tylko takie sformułowanie bo w końcu wilki to jedna wielka rodzina)
-Trzem?
-No mi też….
-Sam sobie idź na te badania!
-Nigdy mi nic takiego nie było.
Stałam się wilkiem i ugryzłam go w Tylek z całych sił!
-AŁA!
-Ugryzłam Cię w tyłek idź, że na te badania!
-Kage krwawisz. Dodała Lucy
-Idę! Zobaczycie!
Po około 30 minutach wrócił Kage.
-Zboczeńcy!!!
Może raczej sam nie wrócił, wrócił jego głos.
-Piepr*oni zboczeńcy!
-Już więcej na pewno tu nie przyjdziemy!
Wrócił był strasznie zły.
-Nigdy więcej tam nie idziemy!
-Mówiliśmy Ci!!
-Idziemy do lecznicy.
-A to nie jest lecznica?
-Jest ale najbliższa, nie należy do nasze części terenowej.
-Aha.
Zmieniliśmy się w wilki i zaczęliśmy iść w stronę miejsc, które już doskonale znam.
Szliśmy przez godzinę aż w końcu doszliśmy do lecznicy.
-W czy możemy pomóc?
-Przyszliśmy na badania.
-A co się stało.
-Zostaliśmy zaatakowani przez sami nie wiemy co, straciliśmy dwoje ludzi.
-To okropne!
-Ale nie wyglądacie na poważnie rannych.
-Zatrzymaliśmy się w Północnej lecznicy…
-Nie radze tam długo przebywać bo…
-Wiemy, dlatego skierowaliśmy się tutaj, na nasze części terenowe.
-Rozumiem.
-Kto najbardziej ucierpiał?
-Chyba ja…
Powiedziała Lucy.
-Nie wyglądasz na ranna..
-Fizycznie może nie ale psychicznie bardzo…
-To Były Ci bliskie osoby?
-Rodzeństwo…
-Rozumiem skieruj się do psychologa..
Wytłumaczyła Lucy jak tam dojść.
-Teraz kto został fizycznie ranny…
-Mam jeszcze ślady zębów na tylnej części ciala.
-Rozumiem skieruj się do doktora Gray’a ( xD)
-A co wam jest?
-Ja zostałem całkowicie tam wymaca… wyleczony.
-Rozumiem, a co z Toba moja droga?
-No nie wiem..
-Jak zjadłam mięso to straciłam nad sobą panowanie i mało nie zabiłam samodzielnie swoich przyjaciół.
-Proszę udaj się za mną.
-Ja też idę.
-Pan musi tutaj zostać.
-Nie ma takiej opcji nawet. Kiba wyszczerzył kły i zaczął warczeń na jedną z pielęgniarek w lecznicy.
-Skoro pan się tak upiera. Widać było, że się wystraszyła.
-Proszę iść za mną.
Szliśmy przez ciemny korytarz za pielęgniarką. Weszliśmy do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Prawie nic nie widzieliśmy, nagle złapał mnie ktoś od tyłu, już miałam się rzucić na szyje ale powiedział, że jest lekarzem.
-Teraz zostaniecie uśpieni, nie możecie wiedzieć co tu się dzieje, nic wam nie zrobimy ale jednak po prostu to ściśle tajne.
Gdy się obudziła przy mnie był Kiba.
-Ki..ba. Powiedziałam słabym głosem.
-Szasta! Tak się ciesze, że nic Ci nie jest.
-Co oni nam zrobili?
-Nie wiem..
-To co zrobiliśmy jest ściśle tajne ale ważne, że nic wam nie jest.
-Co mi jest?
-Wam..
-Nam? Kibie też coś jest?
-Tego się tak nie da wytłumaczyć….
-Mów, że!
-Więc panienko Szasto ty jakby to powiedzieć jesteś w połowie demonem…
-A pan Kiba jest trochę jak upadła gwiazda..
-Co do Ciebie panienko to będzie trudne ale kiedyś może uda Ci się kontrolować tego demona…
-Nie wiemy dlaczego tak się stało panie Kibo ale cząstka Ciebie to gwiazda….
Nagle poczułam się słabo i upadlam na ziemię, słyszałam tylko trzask a zaraz potem kolejny…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miałam sen, koszmarny sen….
W tym śnie stałam się demonem, nie mogłam nad sobą panować, mogłam jedynie patrzeć na to co się stało…
Kilka dni po wyjściu z Lecznicy Poszłam jeść sałatkę i owoce, znalazłam dziwny owoc , który pachniał jak truskawka a zarazem mięso..
Postanowiłam go spróbować.. Okazało się, że to było mięso już miałam je wypluć ale coś kazało mi połykać, nie chciałam ale powiedziało, że mnie zabije jak nie połknę. Połknęłam je i znów mogłam tylko patrzeć no to co się dzieję.
-Szasta!
-Witaaaj Kiba…
-Szasta co ty…
-Nie mów mi, że zjadłaś mięsny owoc?
-Oczywiście, że tak…
Przerażający uśmiech, właśnie był straszny i okropny.
-Zabiję Cię!!
-Opanuj się!
Nic, nie mogłam się sprzeciwić woli tego demona…
Rzuciłam się na Kibę i zaczęła się walka, wiedział, że zawsze ma walczyć bo nigdy nie mogę się kontrolować ale tym razem złapałam go prosto za szyję i rozszarpałam.
-Szasta!
Zobaczyłam Lucy, chciałam powiedzieć uciekaj ale nie byłam w stanie.
-Giń!
Lucy nie wiedziała co robić a ja znów zaczęłam walkę, oczywiście się broniła ale nie była w stanie mnie pokonać….
-Przestań, ty DEMONIE!!!
-Bo co zabijesz mnie kage?
-Przecież to ciągle twoja siostra Szasta >D
-Nie jesteś nią, ona taka nie jest!
-Długo nie pożyjesz więc nie masz co się czepiać!
Walka z Kage trwała długo a ja byłam ranna jeszcze przy walce z Kibą to się stało, ale ten demon nie miał dosyć, chciał tylko niszczyć i zabijać chciał widzieć tylko krew..
Gdy Kage już nie mógł wstać ja padłam na ziemię… i się obudziłam.
-Kiba, Lucy, Kage!!
-Spokojnie to tylko zły sen…
-Kiba! Rozpłakałam się w tym Momocie tak bałam się, że go strace…
Przyszedł lekaż i powiedział wyniki badań
-Masz w sobie duszę szatana panienko Szasto..
-Jest to jednocześnie dar jak i przekleństwo…

          Bonusik
Kiedyś obiecałem, że nigdy Was nie zostawię
Tylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego

W wiadomościach widziałeś nieraz
Uderzenie i nagle tłum się zbiera
Zapatrzony w to co jest nieuniknione
Słabość wobec ton stali rozpędzonej
Staram się zrozumieć co takiego jest w nas
Że nie boimy się wbrew rozsądkowi gnać
Tylko wierzymy w to, że nam się nie przydarzy
A śmierć przyjdzie dopiero gdy będziemy starzy
Siedzę sam, biorę w dłoń gazetę
Oto pierwsza strona- kobieta na ulicy nad kimś pochylona
On nie wstaje, nie oddycha i nie słyszy próśb
Ja nie chciałam tego, proszę, wróć!
Co ona czuła zrozumieć trudno
Jak przywrócić życie kiedy jest za późno
Nie da się choć anioły są nad nami
Możemy w nie uwierzyć, ale wciąż jesteśmy sami.

Kiedyś obiecałem, ze nigdy Was nie zostawię
Tylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego

Czy wiesz o tym, że on miał dziewczynę?
Tak się spieszył do niej na ostatnią chwilę
Spotkajmy się tam, muszę Ci coś powiedzieć
Odpalił silnik i ruszył przed siebie
Ona zamknęła drzwi i wyszła na spotkanie
Spojrzała w niebo, nie wiem czemu było szare
Taka pogoda nasilała jej tęsknotę
W tej szarości tylko miłość bywa złotem
Pierścionek leżał schowany przed światem
Tak bardzo kochał, już planował datę
Chciał by tego dnia wszystko było magiczne
Żeby powiedziała tak, kocham bezgranicznie!
I tego dnia właśnie się spotkali
Jednak nie tam gdzie planowali
Patrzę w gazetę, to skrzyżowanie
Gdzie nie zatrzymała się pędząc na spotkanie.

Kiedyś obiecałem, że nigdy Was nie zostawię
Tylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja nie chce…
-Przykro mi ale to nie podlega dyskusji musisz z tym żyć…
-Nie!
-Szasta..
-Nie chce was stracić…
-Dlaczego? Dlaczego zawsze ranie was?
-Nie ranisz!
-Ależ ranie! Zawsze słowem i czynem, gestem i miną zawsze..
-Przestań!
-Musisz opanować się..
-Masz racje!
-Muszę opanować tego demona !
-Nie to miałem na myśli!
Za późno znikła jest szybsza niż nam pokazuje, moja kochana słodka Szasta…

Biegłam ile sił w nogach w najstraszniejsze miejsce, aby porozmawiać, aby coś zrobić..
Dotarłam.. Było tam strasznie, kości, krew, nie dojedzone resztki, martwe wilki, właśnie to było miejsce walk… Walk o Zycie Ci którzy przeżyli wygrali a Ci którzy umarli przegrali..
-Demonie! Słyszysz mnie!?
-Odezwij się!
-Czy nie czujesz tego pięknego zapachu krwi?
-Czy nie widzisz ile tu zgrozy i śmierci?
-Czy nie słyszysz tego wycia bólu i cierpienia?!
-Czuje, widzę i słyszę…
-Powiedz czemu Ja!?
-A dlaczego nie? Przecież jesteś idealna do tej roli..
-Zamknij się!
-Przeżyłaś tak wiele, tyle wycierpiałaś i tyle osób pokochałaś….
-To tylko dla tego!?
-Nie, to dlatego, że aby żyć musimy być razem zrozum ty głupia!
-Kłamiesz!
-Zamilcz! Nie TYM TONEM DO MNIE TY SUKO!
-Sama jesteś suka !
-Widzę, że chcesz przekonać się co to znaczy cierpieć!
-I co niby zrobisz? Zabijesz nas?
-Nie ale wiesz co? Moja potężna moc pozwala mi na to!
I nagle prze de mną ukazał się wielki czarny wilk o krwisto czerwonym kolorze oczu. Miała na Ogonie wielki Czerwony pasek a podbrzusze wyglądało jakby leżała na krwi..
-Już się boisz prawda! Ten przerażający uśmiech..
-Nie! NIGDY!
Rzuciła się na mnie! Była lepsza ode mnie ale nie dawałam się tak łatwo, waliłam o skały tak samo jak i ona, szarpałyśmy się za szyję i uszy i wszystko..
Brakowało mi sił ale ona wyglądała jakby bólu nie czuła… Nagle znikła..
-Teraz nie uda ci się mnie zwyciężyć skoro znikłaś!
-Nie bądź taka pewna..
Naglę poczułam, że chce przejąć kontrolę… Musiałam walczyć ale to bolało, czułam się strasznie… Nie mogłam się poddawać… Musiałam walczyć, za wszelką cenę nie mogła pozwolić jej przejąć kontroli, zaczęłam wyć z bólu, walczyłam jak mogłam w myślach zabijałam ją z zimną krwią… W tym Momocie czułam się jak prawdziwy potwór….
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
[size]W pewnym Momocie zrozumiałam, że nie musze walczyć, że ona może stać się moim sprzymierzeńcem.
-Nie chce już walczyć!
-Potrzebują nas…
-Kto?
-Wszyscy
-Niby na co?
-Na zagładę….
-Zdradź mi swoje imię
-Słodka Szasta chce poznać imię demona?
-Odpowiedz.
-Niech Ci będzie.. skoro tak chcesz je znać..
-Mów!
-Hmp.
-Jestem Lust
-Lust…. Czekaj to znaczy..?
-Dokładnie..
-Czy?
-Tak…
-Ale?
-Nikt inny nie wie o czym rozmawiamy moja droga.. nawet jeśli mnie słyszy..
-A kto miał by niby słyszeć?
-Kiba..
-Co?
-Odwróć się..
I tak zrobiłam ale to co zobaczyłam przeraziło mnie… Kiba był tam ale i go nie było. Był duchem ale nie do końca…
-Co to jest!?
Bałam się tak strasznie się bałam, że znów świat odbierze mi coś cennego… Odbierze cenne życie po raz kolejny.
-Ten kiba nie jest tym, którego znałaś.
-Co?, O czym ty mówisz…
-Zaraz się przekonasz…
Patrzyłam i czekałam na to co się za raz stanie, ale to co zobaczyłam… Nigdy tego się nie spodziewałam.. nigdy…
Kiba miał w sobie demona? Czarnego jak noc… Z białym pasemkiem na ogonie, o niebieskich jak to najczystsze niebo…
-No na Reście się pojawiłeś…
-Ten demon to coś ciężkiego, tak długo mnie kontrolował..
-Jaki demon…?
-Szasta!
Podszedł do mnie i uściskał…
-Kim Ty jesteś!?
-Jestem kibą, którego znałaś za młodych lat..
-Co?
-Moje prawdziwe imię to Kaze czyli wiatr.. Jestem panem wiatru…
Nie wiedziałam nic… bałam się tego wszystkiego ale coś w środku kazało mi wierzyć, że to właśnie ta osobą, którą kocham…
-Ale…
-To był tylko demon, nie taki jak Lust…. Gorszy i to o wiele, przejął moje cechy i stał się przeciwieństwem… Białym wilkiem.
-Nie rozumiem!
-Szasta spokojnie proszę
-Spokojnie!?
-Jednego dnia wszystko się wali!’
-Walczę z demonem potem zaczynam rozumieć, że to nic nie da, pytam się o imię a następnie widzę coś strasznego, jakiegoś potwora bo demon to przy tym za mało , do tego wszystkiego pojawiasz się Ty i twierdzisz, że znamy się całe życie a to coś to był tylko demon? A do tego wszystkiego mówisz SPOKOJNIE!???
-Ciężko w to uwierzyć ale to prawda..
Rozpłakałam się miałam dosyć, takie dni nie były na moje słabe nerwy…
-Lust zostaw moje ciało na chwilę chociaż..
Nic nie odpowiedziała ale to zrobiła.
Nagle zaczął padać deszcz jakby świat płakał ze mną…
-Nie idźcie za mną, chce zostać sama…
I pobiegłam przed siebie a padający deszcz dodawał tej chwili smutku i żalu….
Biegłam i biegłam cały czas płacząc jakbym chciała uciec od tego wszystkiego i nigdy nie wracać..
W końcu się zatrzymałam, usłyszałam jak ktoś mnie woła chociaż nikogo nie widziałam, nagle deszcz zaczął jeszcze bardziej padać a ja zobaczyłam przed sobą…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A ja zobaczyłam przed sobą… Kibę z jakimś innym wilkiem.
-Kiba.. Zmierzyłam go takim spojrzeniem, że aż ciarki go przeszły..
-Więc to jest tak idiotka!
-Shadow!
-Moja droga Lust!
-Lust znasz ją?
-Takiej suki to jeszcze nie widziałaś..
-Ciekawie się zaczyna.. Powiedział ten zdrajca..
-*Lust nie widzę jej jak ona wygląda?*
-*To czarna wilczyca z niebieskimi oczami ale gdy jest wk*rwiona to ma krwisto czerwone..*
-Jak słodko rozmawiacie w myślach.
-A nawet jeśli to co? Rzuciła Lust.
-Lust pokazała byś się!
-Tak bardzo chcesz zobaczyć?
-Oczywiście przecież nie widziałam Ciebie od 100 lat moja droga siostro..
-*Lust jesteś jej siostra!?*
-*No niestety*
Lust wyszła z mojego ciała ale tym razem wyglądała inaczej..
Miała ciągle czarne futro ale tym razem było całe poranione, rany były czerwone a jej oczy było jak krew.
-Jak miło droga siostro po tylko latach a ty się nawet nie zestarzałaś!
-W przeciwieństwie od ciebie…
Przez ten cholerny deszcz prawie nic nie wiedziałam x.x Jakby Lust stała dalej to bym nie zobaczyła jej wyraźnie.
Nagle kiba stanął za mną i przyłożył mi nóż do gardła. Czy on naprawdę myślał, że tak mnie wystraszy albo zabiję? Zmieniłam się jak biegłam coś we mnie pękło stałam się podobna do Lust ale tylko względem wrogów!
-No już poddaj się to będziesz żyć..
-Jeszcze czego!
Shadow zaatakowała Lust ale ona był lepsza od niej i radziła sobie świetnie chociaż tryskała krew to deszcz ją szybko zmywał.
-Nie chcesz już żyć?
-Ty chyba Ty nie chcesz…
Rzuciłam się z kłami na jego szyje.. Bronił się nawet bardzo.. Ale to było za mało już miałam zacisnąć zęby i go dobić ale wiatr powiedział żebym przestała…
-Dalej czemu mnie nie dobijesz?
-Wiatr powiedział żeby darować ci życie..
-Kaze? No dalej zabij mnie będziesz miała mnie z głowy!
-I co jeszcze? Może nagle pojawią się tu róże tak czerwone jak krew? Może deszcz zelży tylko dla nich? Może w tle będzie leciała piosenka!?
-jesteś naprawdę głupia.. Wtrąciła się Shadow..
-Zamknij się! Warknęła Lust..
-Ale to prawda! Zaśmiała się jak psychopatka xD
-Niby dlaczego prawda!?
-Twoja moc...
-Moc?
Nagle stało się to co powiedziałam ale nie do końca… Były róże czerwone jak ta krew a deszcz zelżył jakby dla nich ale tym razem to ja leżałam we krwi? Nie to nie była moja krew, to była krew kiby, który wraz z Shadow zniknął. Lust wróciła do mojego ciała. Koło nas leżała połamana róża… w tle leciała smutna piosenka..
-Zniknęli..
-Tak.
-Co się tak dokładnie stało?
-Sama nie wiem.
-Biedna róża taka piękna a już umiera…
-Oddała życie za nas..
-Jak to?
-To Twoja moc, pozwala Ci wymienić swoje życie za inne..
-To okrutne!
-Wiem…
Płakałam bo naprawdę nie chciałam zabierać innym życia za mnie.. nie chciałam sprawiać im bólu…

Teraz tekst piosenki… sama ją wymyśliłam…

Połamana róża usycha…
Połamana róża usycha..
A ja biegnę w dal by dogonić czas by zatrzymać go , może cofnąć też…
Moja słodka różo proszę nie umieraj, nie oddawaj życia za mnie bo nie warto…
Połamana róża usycha…
Połamana róża usycha…
A me serce połamane razem z Tobą umierać dziś chcę…
Ale nie! Nie poddam się zrobię wszystko, cofnę czas, uda się!
Nawet jeśli potrwa to dwanaście tysięcy lat cofnę czas !
Połamana róża usycha…
Połamana róża usycha…
A ja wiem! Uda się! Zrobię to!
Przywrócę Ci dawny blask!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiadomo skąd Kage i Kaze się tu znaleźli.
-Co się stało?.Dopytywał się Kage.
-Kage co tu robisz?
-To teraz nie istotne, mów co się stało i kto to do Choler jest!
-To jest Kaze…
-Skąd się znacie!
-Kage znasz mnie pod imieniem Kiba.
-Huh!?
-No bo kiba to demon gorsz nawet od Lust a to zabawne xD, ale wracając przejął moje ciało i cechy uwięził mnie w moim własnym ciele, zmieniając kolor futra i paska na ogonie w przeciwieństwo.
-Nic nie rozumiem.
-Ja też nie…
-Czemu płaczesz koło róży i czemu w tle taka dołująca piosenka leci!?
-Dusza szatana czyli Lust daje mi moc aby urzeczywistnić tak wiele.
-*To nie tylko moja moc, Twoja też jest niesamowita bo jesteś w stanie mnie utrzymywać w sobie*
-Dajcie mi szanse.
Kage zaczął Myślec i myślał tak przez pół godziny.
-Dobra chyba rozumiem o co chodzi, ale gdzie jest Kiba?
-No a więc walczyłam z nim i nie zabiłam bo Kaze powiedział, żeby nie zabijać. A Lust walczyła z swoją siostrą Shadow, która jest silniejsza od niej.
-*Jest silniejsza bo z każdego ciała wysysa duszę i się tym żywi.*
-*Ja się nie żywię nie martw się*
Przekazałam innym co powiedziała Lust.
-Kage teraz Twoja kolej co Ty tu robisz!?
-Wiecie ja sobie spałem i nagle pojawił się Kaze i mnie zabrał i lecieliśmy o3o i doleciliśmy do was.
-Acha.
- To może wrócimy? Zapytał Kaze.
-Tak.
Nagle unieśliśmy się w powietrzu i znaleźliśmy się na naszych terenach.
-Ale super ja chce jeszcze raz!
-Nie mam już siły, wybacz.
-Wybacz no co Ty było super a po za tym wylatałeś się w te i powrotem.
-Tak…
-Wracajmy do domu.
-Kaze chodź z nami.
-No nie wiem..
-Nie wygłupiaj się, teraz nikt nie może Cię zobaczyć.
-Tak, masz rację.
Szliśmy do naszego domu, dawno tam nie byliśmy Bo ta cała afera ze zmiana i Lust i w ogóle z tym wszystkim.
-Ładne tu macie.
-Dziękujemy.
-To ja idę do sklepu!
-Hai!
-To możesz spać u mnie w pokoju ze mną albo u Kage z nim.
-Ano a muszę wybierać?
-Nie wiesz, który jest mój a , który Kage więc wybieraj.
Zastanawiał się długo i wybrał pokój Kage.
-To ten.
-To będziesz spać z Kage!
-A na pewno bo wiesz nie ma go a..
-Na pewno spoko.
-To naprawdę Ty?
-Co masz na myśli?
-Jesteś taki spokojny i opanowany a zarazem skromny i cichy.
-Wiesz ten demon przejął moje cechy i zmieszał z własnymi.
-Hm..
-*Nie Wierzysz mu?*
-*Wiesz jest inny*
-*Może jak się pewniej poczuje*
-*Wiesz w końcu to wszystko, musi mu być trudno do tego w Twojej obecności…*
-*To co ja mam zrobić?*
-*Pocałuj go czy coś*
-*To dobry pomysł dzięki ^ ^*
Podeszłam do niego i go pocałowałam w pyszczek, szczerze to nie wiem czemu się nie zmienił w człowieka.
-Kaze?
-Tak?
-Czemu się nie zmienisz w człowieka?
-Boje się.
-Czego?
-Tak dawno nie widziałem swojej ludzkiej postaci..
-No dalej zmień się!
Nagle wiatr zaczął się koło niego zbierać i wirować.
Po chwili zobaczyłam chłopaka z czarnymi włosami i białym pasemkiem na grzywce, miał piękne niebieskie oczy, a ubrany był w T-shert z napisem J love rock, czarne spodnie i bransoletkę z gitarą.
-Wyglądasz…
-Dziwnie?
-Nie, wcale, dasz mi chwilkę?
-Pewnie.
Weszłam do pokoju i krzyk łam.
-O MATKO WGLĄDA TAK SUPER!!
-No.
-Naprawdę Ci się podobam?
-Oczywiście!
-Cieszę się.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Pocałował mnie ale inaczej niż zwykle, to było takie delikatne i spokojne oraz słodkie.
-Wróciłem!
-Co chcecie zjeść!?
-Chodź głodna jestem ;p
-Ja też.
*Nowość perspektywa innych*
*Perspektywa Kage*
No nareszcie…
-Kaze!?
-Hai.
-O mój boże…
-Świetnie wyglądasz.
-Dzięki.
-No chłopaki potem pogadacie bo razem śpicie a teraz co na kolację?
No tak jak zwykle głodna…
-Kupiłeś Nutelle!? Kocham Cię!
-Tosty, tost, tosty, tost xD
-Kaze jeśli chcesz mięso to powiedz mamy je w domu.
-To po proszę.
-To my z Kaze jemy mięsko ^ ^
-Jaki zaciesz xD
-To nowość, że jem z kimś mięso..
-Hai!
-Co za dziewczyna.
Zacząłem przygotowywać mięso, nie trwało to długo ale Szasta jak zawsze nie cierpliwa mnie poganiała, ale co ja mogłem zrobić?
Kiedy skończyłem to usłyszałem ciche ‘’no wreścię’’ z jej strony…
*Wracajmy do mnie ^ ^*
-Smacznego!!!!!!!!!!!
Zaczęliśmy jeść, rozmawiać i śmiać się. Sądzę, że Kaze powinien z nami zamieszkać.
-To ja posprzątam a w idźcie się myć.
-Jesteś Gościem więc idź pierwszy!
-Darmowa rada xD Zawsze chodź się przede mną myć.
-A to czemu?
-Potem się dowiesz leć! A i weź sobie moją piżamę!
-Dziękuje!
I poszedł.
-Pomóc?
-Nie.
-Nie?
-Bo jeszcze Ty idziesz się myć ;p
-Aham.
-A co myślisz, może Kaze zamieszka z nami?
-Będzie Cię pilnować kiedy mnie nie będzie, a na dodatek nie może się nikomu pokazać, więc niech zamieszka.
-Tylko gdzie będzie spać?
-O może między naszymi pokojami?
-Jak?
-Bo wiesz, tak jest tyle miejsca jakby specjalnie dla Niego.
-To ja go jutro oprowadzę a ty coś zrób z tym.
-Ta..
-Nad czym myślisz?
-Nad tym jak ja to zrobię xD
-Wolne!
-Jezu.. -*To stanowczo za szybko.*
-Idź do mojego pokoju za chwile tam przyjdę!
-OK!
-Dobra idę się myć a ty tu skończ.
-Hai.
I poszedł a ja zostałam sama.
Chwilę później.
-*Skończyłam.*
-*To dobrze*
-Wolne!
-O matko..
-*Chodźmy już*’
I poszłam się kąpać.
*Perspektywa Kaze*
-Nie chce sprawiać wam kłopotu czy coś…
-Nie sprawiasz.
-No nie wiem.
-Jesteś jakiś dziwny.
-Wiesz, straciłem cząstkę siebie.
-Jak to?
-Ten demon był zbyt długo we mnie, albo ja w nim? Ale nie ważne i zbyt długo ze sobą przebywaliśmy i no co zrobić zmieniłem się ale on na pewno też.
-Hm..
-Wiem, że to dziwne ale nic nie zrobię.
-Nie łam się.
-Ehh..
-A wiesz, że Szasta może się godzinami myć.
-Ile?
-No najwięcej to 5 godzin.
-Wow!
-No zgadzam się.
-Ale aż tak długo?
-Juto Szasta pokaże Ci okolicę.
-Nie planuje tu specjalnie długo zostać i żerować na was.
-Nie no coś ty chłopie!
-Dzięki Kage.
-Jezu ta się już 2 godzinę myje.
-A może utopiła się albo zasnęła?
-Nie, znacz chyba.
-Chodźmy sprawdzić.
Ruszyliśmy pod drzwi łazienki.
-Szasta!!
-CO!?
-Długo jeszcze?
-Już kończę dajcie mi 5 minut.
-Ta 5 minut..
5 minut później.
-No i jej nie m…
Dostałem drzwiami w twarz.
-Ach, przepraszam Kaze!
-Mój nos…
-Nic Ci nie jest?
-Nie tylko trochę mnie nos boli.
-Złamałam Ci nos.
Cholernie bolało, ale to na pewno nie złamanie.
-Nie złamałaś, przyłożę lodu i będzie w porządku.
Kage poszedł po lód, to trochę dziwne bo wyszedł do sklepu a wrócił po jakiś 2 minutach a wcześniej zajęło mu to z 10.
-Trzymaj.
-Dzięki.
Przyłożyłem lód do twarzy, strasznie zimny był ale co zrobić lód to lód.
Szasta chyba gadała z Lust w myślach bo takie miny robiła xd.
-Dobra idę kłócić się z Lust. Kocham was pa!
Wydaje mi się czy ona nas zbyła?
Po patrzyłem na Kage , który tylko pokręcił głową.
-Może też powinniśmy już iść spać?
-Tak, masz rację.
-A powiedz gdzie będę spal?
-Cóż, więc, co Ci powiedziała?
-Powiedziała, że mam spać u Ciebie w pokoju, a dokładniej kazała wybrać między swoim a Twoim przez wylosowanie i padło na Twój.
-Rozumiem.
-Ale nie chce sprawiać problemu! Mogę spać na kanapie w salonie!
-Nie ma takiej opcji nawet.
-To ja już sam nie wiem.
-Na początek chodźmy do mnie.
Weszliśmy do jego pokoju.
Ładnie tam miał, ściany czarno-czerwone z wieloma obrazami jakiś zwierząt i ludzi, koło drzwi stał mały stolik z laptopem i poduszko-fotel, naprzeciwko stało całkiem duże łóżko a obok niego półka z lampką i szufladami, w rogu stała czerwona kanapa, która trochę przypominała małe łóżko. Pokój oświetlało światło latarni wpadające przez wielkie okno.
-Ładnie tu masz.
-Dzięki.
-Możesz spać w łóżku albo na łóżko-sofie.
-To ja wybiorę łóżko-sofę.
Przygotował wszystko w ciągu kilku minut i zaczęliśmy rozmawiać.
*Perspektywa Kage*
Jak ja do cholery miałem się dowiedzieć jaki pokój chce?
-Jaki lubisz kolor.
Jestem idiotą, tak otwarcie się zapytać? Serio?
-Czemu chcesz wiedzieć?
-Bo… bo nie znam Cię tak dobrze bo niby znam ale jak się okazało to nie Ty znaczy trochę i…
To zdanie nie miało najmniejszego sensu! Ciekawe czy cokolwiek uda mu się wymyślić i stwierdzić jako  taka ludzką przyczynę…
-Lubię czarny i biały.
-A jakie lubisz jedzenie, pogodę, jakich ludzi lubisz?
I tak zaczęliśmy gadać o byle czym i pośliśmy spać…
*Perspektywa Kiby.*
-Gdzie tak dokładnie idziemy?
-Do Twojego królestwa i zamku.
-Mam królestwo i zamek? Super..
-O i ja jestem twoją żoną od dzisiaj.
-Huh? Chyba to ja decyduje.
-No chyba nie!
-Ty Suko!
-Też Cię kocham, ale nie ważne.
-A po co mi to mówisz?
-Musisz mieć co powiedzieć poddanym.
-Dlaczego miałbym cokolwiek im mówić?
-Dlatego, że byłeś przez te lata bóg wie gdzie itd. Oraz dlaczego nie wracałeś a jak już wróciłem to kim ja jestem i co tu robię.
-A co ja mam dokładnie robić?
-Być królem.
Być królem ja jej kur*a dam , zabije przy pierwszej lepszej okazji, nikt płakać nie będzie na pewno!
-Daleko jeszcze?
-Nie już widać.
I oto Moim oczom okazała się wielki czarny zamek, trochę zniszczony ale to nic.
-Co to za hałas?
-Twoi poddani.
O k*rwa… Dużo ich, nawet bardzo ale to dobrze >D
W końcu planuję wojnę i okaże się kto jest lepszy, szykuj się Szasta oj szykuj….
*Wracając do mnie*
-Ummmmm
Jak zawsze rano jestem pełna energii i chęci do życia! Tym razem nikt mnie nie budzi? Pewnie mi się wydaje albo walnęłam kogoś poduszką, a zresztą…
-Szasta!
-Hm?
-Wstawaj.
-Mhym.
-No wstań.
-Mhym.
-Proszę Cię wstań.
To musi być Kaze bo Kage by się wydarł..
Złapałam Kaze za bluzkę i przyciągnęłam do siebie, musiało mu być bardzo wygodnie bo wręcz klękał przy łóżku…
-Puść i wstań…
-Jeszcze 5 minut.
-Ehh, dobrze ale tylko 5.
-Dziękuejm…
Nic więcej nie byłam w stanie powiedzieć, no cóż zasnęłam bardzo szybko i Kaze chyba też bo nagle Kage wszedł do pokoju i się wydarł.
-Cicho…
Rzuciłam w niego poduszką , a raczej mniej więcej w źródło krzyków.
-Wstawać!!
Odwróciłam się na drugi bok ale chyba poddusiłam Kaze bo krzyczał, że go dusze.
-Spać nie dacie, wiecie która godzina?
-Ja wiem, jest 16!
-Huh!?
-Czemu nikt mnie nie obudził o 10 przegapiłam film…
-Ja byłem o 10..
-No.
Ucałowałam go w czoło.
-Na szczęście mam powtórkę za 10 minut ^ ^.
-A co to za film?
-Szczerze nie pamiętam tytułu..
-Oj Szasta, Szasta.
Pogłaskał mnie po głowie.
-No to co śniadanko?
-No chyba obiad.
-Nie będę jeść obiadu tylko śniadani….
Nosz cholera zapomniałam.
-Kage czy ja?
-Tak.
-A coś zrobiłeś?
-Ehh, tak zrobiłem.
-Ale mówisz o ty o czym myślę?
-Nie wiem o czym myślisz..
-No o tym o czym w kuchni gadaliśmy.
-A no to zrobiłem.
-I chwała Ci za to.
-Ale o co chodzi?
-A długo jeszcze?
-Huh? Poinformuje mnie ktoś o co chodzi?
-Możecie zobaczyć.
-Serio??
-Zamknij oczy Kaze, Szasta ty też.
-Ja?
-No zamykać.
-ok.
Nie wiem czemu ja miałabym zamykać oczy ale dobrze.
Weszliśmy do pokoju.
-Otwierać.
-Wow…
Ale ładnie tak biało czarno. Czarne łóżko a obok biała sofa naprzeciwko telewizora, biało-czarne ściany ale nie tak przeciętnie tylko pomieszanie. Czarne meble z białymi kreskami świetnie się komponowały.
-Ale tu ładnie.
-To od teraz Twój pokój Kaze ^ ^.
-Nie naprawdę nie mu…
Przytuliłam go nie dając możliwości skończy a zaraz po mnie zrobił to Kage i powiedział mu coś na ucho.






              Bonusik
Nowy odcinek!!!!
http://www.youtube.com/user/Macfra84

The secret side of me
I'll never let you see
I keep it caged but I can´t control that
So stay away from me, the beast is ugly
I feel the rage and I just can´t hold that

It´s scratchin on the walls
In the closet in the halls
It comes awake and I can´t control that
Hidin' under the bed
In my body in my head
Why won´t somebody come and save me from this
Make it end

I feel it deep within
It´s just beneath the skin
I must confess that i feel like a monster

I hate what I´ve become
The nightmare´s just begun
I must confess that I feel like a monster

I, I feel like a monster
I, I feel like a monster

My secret side I keep
Hid under lock and key
I keep it caged but I can´t control that
Cause if I let him out
He´ll tear me up break me down
Why won´t somebody come and save me from this
Make it end

I feel it deep within
It´s just beneath the skin
I must confess that i feel like a monster

I hate what I´ve become
The nightmare´s just begun
I must confess that I feel like a monster

I feel it deep within
It´s just beneath the skin
I must confess that i feel like a monster

I, I feel like a monster
I, I feel like a monster

It's hiding in the dark
It's teeth are razor sharp
There´s no escape for me
It want's my soul it want's my heart

No one can hear me scream
Maybe it's just a dream
Or maybe it's inside of me
Stop this monster

I feel it deep within
It´s just beneath the skin
I must confess that i feel like a monster

I hate what I´ve become
The nightmare´s just begun
I must confess that I feel like a monster

I feel it deep within
It´s just beneath the skin
I must confess that i feel like a monster

I'm gonna lose control
It's something radical
I must confess that I feel like a monster

I, I feel like a monster
I, I feel like a monster
I, I feel like a monster
I, I feel like a monster


        I Kolejny Bonuskik : D

hate feeling like this
I'm so tired of trying to fight this
I'm asleep and all I dream of

Is waking to you
Tell me that you will listen
Your touch is what I'm missing
And the more I hide I realize I'm slowly losing you

Comatose
I'll never wake up without an overdose of you

[Chorus:]
I don't wanna live
I don't wanna breathe
'les I feel you next to me
you take the pain I feel
waking up to you never felt so real
I don't wanna sleep
I don't wanna dream
'cause my dreams don't comfort me
The way you make me feel
Waking up to you never felt so real

I hate living without you
Dead wrong to ever doubt you
But my demons lay in waiting
Tempting me away
Oh how I adore you
Oh how I thirst for you
Oh how I need you

[Bridge:]
Breathing life

Waking up My eyes
Open up

Don't leave me alone



Rozpieszczam was ...[/size]

Dzisiaj link xD ale nic więcej x.x

http://www.youtube.com/watch?v=6BnT_wku … HQrUECfIsg


Ekwipunek: scyzoryk (kieszeń płaszcza), mieszek z pieniędzmi (płaszcz), szpada (przy pasie), pistolet (to samo), naboje ok. 30 (w kieszeni płaszcza), zioła, różne leki, dokumenty, nóż (w torbie).

Offline

 

#2 2013-08-24 23:47:49

 Mathias Blood

GM

47982010
Zarejestrowany: 2013-07-07
Posty: 124
Bandera: Czarna Rozpacz
Ranga: Kapitan
Gildia: Piracka
Status: Pijany

Re: Opowiadanie.

To taaaaak.
Widać, że to opowiadanie pisane dla przyjemności ;p. Postaram się swoją opinią poruszyć to co ja zauważyłam, ale zarazem nie zniechęcić Cię Wiki do dalszego pisania. (Żeby było ładniej wypunktuję :3.)





1. Zmienianie perspektywy osoby "opowiadającej";
a) na samym początku wprowadza to (według mnie) dużo zamieszania, gdyż najpierw czytamy z perspektywy Szasty, a nagle zmienia się ona na rodzaj męski. W późniejszych fragmentach jest to mniej więcej naprawione wstawkami "Perspektywa tego i tego". Polecam zmienić na perspektywę jednej osoby bądź jakoś zasygnalizować(w widoczny sposób) zmianę osoby opowiadającej.

2. Sytuacja po straceniu przez Szastę przytomności;
a) bohaterowie idą nad jezioro po tym jak dziewczyna po nagłym ataku traci kontakt ze światem (na 3 dni) i tu zaczyna się wesołe miasteczko,
b) nagle to wszystko zamienia nam się we fragment romantyczny z lekkim zabarwieniem erotyka (takie odniosłam wrażenie czytając opisy >3),
c) Spory skok czasowy - kiedy wstała była godz 3 nad ranem, coś mi się nie chce wierzyć, że całowali się i tańczyli na jeziorze cali mokrzy całą godzinę,
d) ten spory kamień "pod nimi", skoro łódka się wywaliła, a oni wpadli do wody to kamień znajdujący się pod nimi po 1-wsze nie mógł wystawać, po 2-gie mógłby im zrobił krzywdę (ale to takie moje małe czepianie się xd).

3. Lekarz;
a) tej postaci to ja już w ogóle nie ogarnęłam myślą i wyobraźnią (xD), zgubiłam się równo w tym wątku.

4. Demony;
a) to kolejna rzecz, której mój umysł nie mógł ogarnąć, w dialogu między 4 istotami naraz zagubiłam się całkowicie nie wiedząc często kto w danej chwili się wypowiada,
b) poza tym cała ta sytuacja była lekko zagmatwana, nagle okazało się, że ktoś jest opętany, zaraz pojawiła się kolejna osoba z tym problemem i później w sytuacji w tym domku to ja już nie wiedziałam kto jest kim, dlaczego tam się wziął i skąd.

5. Do końca nie wiadomo w jakich czasach rozgrywa się cała akcja.



Póki co to będzie chyba tyle, mam nadzieję, że moja opinia Cię nie uraziła ani nie zniechęciła do dalszego pisania >3. Jak przeczytam resztę w wolnej chwili to edytnę posta i dodam nowe punkty z moją jakże męczącą opinią >3.


PODSUMOWUJĄC:

Fabuła: 5/10 (zobaczymy co los przyniesie)
Styl: 5/10


Ekwipunek: schiavona (przypięta do pasa), wisiorek (szyja), 3 butelki rumu (jedna w dłoni pozostałe obok).

Offline

 

#3 2013-08-25 15:27:40

Ryuko

Szczur lądowy

Zarejestrowany: 2013-07-08
Posty: 147
Bandera: Brak
Ranga: Brak
Gildia: Brak
Status: Uprowadzony

Re: Opowiadanie.

Dziękuję xD Nie no serio fajna recenzja, że tak się wyrażę. Co do 5 punktu to też nie... Jakoś tak nie miałam pomysłu na czas więc uznajmy, że dzieje się to kiedy tylko chcecie c:


Ekwipunek: scyzoryk (kieszeń płaszcza), mieszek z pieniędzmi (płaszcz), szpada (przy pasie), pistolet (to samo), naboje ok. 30 (w kieszeni płaszcza), zioła, różne leki, dokumenty, nóż (w torbie).

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.anieme-naruto.pun.pl www.ekipapowalentynkowa.pun.pl www.kfcrumia.pun.pl www.geodezja2006ns.pun.pl www.gromostrow.pun.pl